Info

To moje pierwsze przedsięwzięcie tego typu więc prosiłabym o dość łagodne komentarze, krytyka nie jest bynajmniej zła ale w ograniczonych ilościach i bez użycia wulgaryzmów. Treść może zawierać elementy yaoi więc jeśli komuś to przeszkadza niech grzecznie opuści tę stronkę bez pozostawiania zbędnych śladów. Wulgarne i obrażające właścicielkę, bądź innych użytkowników komentarze zostaną natychmiastowo usunięte.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Stracone Nadzieje cz.I r.4

Wiem, że zapowiadałam notkę na czwartek, ale niestety przez najbliższy tydzień (jeśli nie dwa), nie dam rady wrzucić kolejnej części tego opowiadania. Nie żebym się tłumaczyła, ale strasznie dużo mam na głowie. Nie martwcie się bloga nie zawieszę, a i na święta powinno mi się udać obdarować was jakimś opowiadaniem ;) Mam nadzieję, że się nie gniewacie. Liczę, że rozdział nie jest tak koszmarny jak mi się wydaje. Nie wiem co się dzieje z moją weną.


~~~~~~Stracone Nadzieje~~~~~~
Część I - Dwa życia
Rozdział 4 - Wypadek


Dzwonek wyrwał Sasuke ze stanu dziwnego zamyślenia. Otrząsnął się i spakował książki do torby. Podniósł się, a obok niego od razu pojawił się Kiba – wysoki szatyn o specyficznym poczuciu humoru.
-Hej stary – powiedział jak zawsze rozentuzjazmowany, uśmiechając się szeroko.
- Cześć – burknął brunet. – Co się tak szczerzysz jak głupi do sera? – ton jego głosu jak zawsze wskazywał, że nie ma zamiaru na rozmowę, ale kolega znał go na tyle dobrze, że wiedział, iż to tylko maska, której kruczowłosy nie zdejmował nigdy.
- No weź nie bądź taki naburmuszony – rzucił Kiba lekko i szturchnął Uchihe w rękę, ten posłał mu zabójcze spojrzenie, na co szatyn jedynie wybuchnął śmiechem. Kruczowłosy prychnął poirytowany. Towarzystwo zawsze go denerwowało, ale znosił kilku znajomych, bo należenie do elity zobowiązywało.
Szli w stronę szatni. Szatyn ciągle o czymś rozprawiał, lecz Sasuke nie słuchał, dopóki nie pojawiło się słowo impreza.
- Czekaj, możesz powtórzyć? Co za impreza? – Kiba spojrzał na niego jak na wariata.
- Mówię ci o tym od kiedy wyszliśmy z klasy! Nie mógłbyś choć raz mnie słuchać? – Krzyknął zdenerwowany, na co brunet tylko przewrócił oczami. Wiedział, że kolega nie będzie długo obrażony i za chwilę, zacznie mówić wszystko od początku, więc czekał. – No chodzi o tą imprezę, co dzisiaj u Nejiego jest – zaczął. – Tylko nie mów mi, że nie przyjdziesz! – Sasuke szybko zapewnił, że będzie, by dowiedzieć się reszty. – No więc, będzie ekstra impreza.. rodziców Hyugi nie będzie, więc będzie dużo miejsca. W sumie prawie cała szkoła jest zaproszona. A i będzie Sakura.. – zakończył uśmiechając się głupkowato. Brunet westchnął tylko i pokręcił zrezygnowany głową. „Z czego ten palant tak się cieszy” – pomyślał i poczuł, że zapowiada się długi dzień.
Wyszedł ze szkoły, pożegnał się z kolegą po raz kolejny zapewniając, że będzie na imprezie i wsiadł do swojego czarnego mercedesa. Ruszając spod szkoły mrugnął jeszcze Kibie neonami, co oznaczało, iż nie powinien się martwić. Zaczął myśleć nad pojawiającymi się na nowo wspomnieniami z dzieciństwa.
Jechał nie zwracając uwagi na to co dzieje się na drodze i to był błąd. Na drogę wyleciała piłka, a za nią wyskoczył jakiś chłopiec. Jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu, a Sasuke nacisnął hamulec, uderzając w chłopca, zatrzymał się z piskiem opon trzy metry za miejscem, w którym na drodze pojawiła się piłka. Wyskoczył z samochodu przestraszony, tym co się działo i podbiegł do leżącego na ziemi malca.
Kucnął obok sprawdzając czy dziecko oddycha. Na szczęście żył, ale z rany na skroni kapała krew. Brunet wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Na oko chłopiec miał około 5 lat, więc taki wiek podał pielęgniarce. Z gardła poszkodowanego wydobył się cichy jęk bólu. „Może mieć wstrząs mózgu”- zauważył w myślach Sasuke i skrzywił się lekko. „No teraz to już mam przejebane”.
Nie myśląc zbyt dużo, wrócił do samochodu i odjechał z miejsca zdarzenia. Był tak zdenerwowany, że nie zwrócił uwagi na ograniczenie prędkości. Usłyszał za sobą sygnały, a w lusterku odbijało się niebieskie światło. „Nie mogą teraz obejrzeć mojego samochodu. Nie przy tej plamie krwi na przednim zderzaku”. Przełknął głośno ślinę i przyspieszył. Kierował się w kierunku tej części miasta, której nie znał. „Będzie ciężko ich zgubić na nieznanym terenie”
Przejechał most, na którym nikogo nie było. ”To dziwne jest przecież wcześnie” – pomyślał, ale jechał dalej. Dopiero po chwili zorientował się, że policjanci stoją po drugiej stronie i nawet nie próbują ścigać go dalej. „ O co tu do cholery chodzi?” Zatrzymał się i wysiadł z samochodu.
W zaledwie kilku sekundowej chwili, pojawiło się przy nim trzydziestu ludzi. Przed szereg wyszedł rudy i zmierzył go chłodnym wzrokiem. Po Sasuke przeszły dreszcze. Jeszcze nigdy nie widział tak pustego i pozbawionego wszelkich uczuć spojrzenia. Sam przybierał maskę obojętności, ale to już było mistrzostwo.
- Co z nim zrobimy szefie? – Zapytał jakiś chłopak stojący po prawej.
- Chyba pozbędziemy się. – powiedział ktoś po lewej.
Rudzielec się nie odezwał. Wzruszył ramionami, co inni uznali za słowa: róbcie co chcecie.
„Już po mnie”. Pierwszy raz był naprawdę przestraszony, czego oczywiście nie mógł dać po sobie poznać. Więc stał z obojętną miną i patrzył, jak tamci wyciągają różnego rodzaju bronie.
Jeden z nich skoczył, by zadać pierwszy cios, ale został powstrzymany, gdyż pojawili się kolejni i otoczyli Sasuke pilnując by nikt nie zaatakował. Przed rudzielcem stanął blondyn.
- Witaj Shukaku. – powiedział bezbarwnym głosem, od którego Sasuke przeszły dreszcze.
- Witaj Lisie, czy jak wolisz Kyuubi – Rudy schylił się przed Kitsune. – Co cię sprowadza w te rejony? I do tego z drużyną? – Blondyn przesunął spojrzeniem ludzi stojących wokół. Machnął na nich ręką. Wszyscy odeszli niezadowoleni i już po chwili dwie grupy znikały za rogiem ulicy.
- Kto to? – spytał patrząc w stronę Sasuke.
- Nie wiem, ale przekroczył most. Ścigali go. Wiesz, że to nasz teren. – rudy wzruszył ramionami.
- Wracaj do domu i więcej się tu nie pojawiaj jeśli ci życie miłe. - Nie zwrócił uwagi na ostatnie zdanie rudzielca.
Sasuke dopiero po chwili zrozumiał, co zostało do niego powiedziane, ale wciąż stał jak sparaliżowany, patrząc w stronę Lisa. Wyglądał znajomo, a jednocześnie jak z innego świata.
- Jeśli mogę wiedzieć. Kim jesteś? – Spytał brunet – Chciałbym poznać imię swojego wybawcy.
Naruto pierwszy raz skierował swój wzrok wprost w oczy Uchihy. Lazurowe spojrzenie napotkało onyksowe, ale żaden z nich nie dał po sobie poznać, iż wydają się więcej niż znajome.
- Jestem Lis, dla niektórych Kyuubi. Uciekaj, bo wkrótce skończy mi się cierpliwość.
Sasuke szybko wsiadł do samochodu, wciąż słysząc wypowiadane pustym głosem słowa. Rzucił jeszcze jedno spojrzenie w stronę blondyna i odjechał. „Jeszcze dzisiaj impreza."-westchnął - "Ciekawe co z tym dzieciakiem?” zapytał siebie, przypominając powód, przez który się znalazł po tamtej stronie mostu.

Następny rozdział pojawi się 28.12.2010
( wybaczcie, że tak późno, ale jeśli się wyrobię, to wrzucę specjalne opowiadanko max.4 rozdziały na święta. Mam nadzieję, że sie nie gniewacie ó.ó)
Serdecznie zapraszam

3 komentarze:

  1. Raczej nie przepadam za historiami gdzie Sasuke i Naruto znali się w dzieciństwie itp itd.
    Ale tu mi to nie przeszkadza bo masz ciekawą historię , może nie orginalna ale fajnie napisaną ;DD czekam na cd . *-* papa

    OdpowiedzUsuń
  2. No to wychodzi, że Naruto i Sasuke, jak Romeo i Julia w dwóch zwaśnionych rodach żyją ;) Ech, życie lubi się komplikować. A raczej "paskudni" Autorzy komplikują je swoim bohaterom ;)
    No i nastąpiło spotkanie, obaj się poznali, na pewno, ale się nie przyznali. Okoliczności nie były raczej sprzyjające wspominkom z dzieciństwa. W końcu Sasuke to Uchiha, a widać z poprzedniego rozdziału, że raczej to przeciwne strony barykady.
    Och i Sasuke uciekł z miejsca wypadku? Nieładnie. Dobrze chociaż, że pogotowie zawiadomił. Tak sobie myślę, bo jeszcze nie zostało to powiedziane, chyba, że coś mi umknęło, czy Sasuke wie coś o Akatsuki i czym się zajmuje rodzina. Może, jako że uciekł to wie i nie chciał pchać się w łapy policji. Jakby to powiedział Shikamaru, byłoby to kłopotliwe ;)
    No ciekawa jestem dalszych losów. Co do daty, to przeżyję wszystko poza "zamykam bloga" ;)
    Wena życzę i pozdrawiam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadal tchórz ^ ^
    Prosze o info: gg: 3858462

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń