Info

To moje pierwsze przedsięwzięcie tego typu więc prosiłabym o dość łagodne komentarze, krytyka nie jest bynajmniej zła ale w ograniczonych ilościach i bez użycia wulgaryzmów. Treść może zawierać elementy yaoi więc jeśli komuś to przeszkadza niech grzecznie opuści tę stronkę bez pozostawiania zbędnych śladów. Wulgarne i obrażające właścicielkę, bądź innych użytkowników komentarze zostaną natychmiastowo usunięte.

niedziela, 16 stycznia 2011

Stracone Nadzieje cz.I r.7

~~~~~~Stracone Nadzieje~~~~~~
Część I - Dwa życia
Rozdział 7 -Informacje


Dwójka nastolatków przemierzała szybkim krokiem jedną z najbrzydszych dzielnic Tokio. Śmieci walały się po ulicy, a smród spalin i zwierzęcych odchodów drażnił ich zmysły węchu. Ludzie należący do marginesu społecznego schodzili im z drogi z szacunkiem. Tej parze nikt wolał nie podpadać. Wrzaski z różnych mieszkań i domów powoli zaczęły denerwować niższego chłopaka.
- Kyuu? Jesteś pewny, że ktoś taki mieszka w tej dzielnicy? – zapytał rudzielec marszcząc nos i pocierając coraz bardziej bolące uszy. Dziwne. Powoli zaczynał się czuć rozluźniony w towarzystwie blondyna.
Dopiero do dwóch minutach milczenia zdał sobie sprawę, że nazwał towarzysza skrótem, który wymyślił już dawno, ale nie miał zamiaru poprawić się lub co gorsza przeprosić. W jego mniemaniu byli sobie równi, choć wiedział, iż Lis miał wyższą pozycję niż on. Po za tym, skoro jeszcze żyje po wypowiedzeniu tego zdania, Kitsune nie zrobiło to żadnej różnicy. Nie doczekawszy się odpowiedzi prychnął poirytowany.
Idąc kawałek za swym „przewodnikiem” i samozwańczym liderem tej dwuosobowej drużyny Gaara zaczął się czuć olewany. Szacunek to jedno, ale swojego wspólnika nie można tak traktować. Przecież nie bez powodu musieli zacząć współpracować. Rozbicie tego gangu, było, jest i będzie najważniejszym ich zadaniem. A Kyuubi sam nie byłby w stanie tego dokonać. Nie było nawet pewności, że dokonają tego współpracując. Akatsuki byli naprawdę trudnymi przeciwnikami.
Blondyn zatrzymał się, a zamyślony rudzielec prawie w niego wszedł.
- Mógłbyś informować, kiedy się zatrzymujesz. – warknął z wyrzutem. Lis odwrócił się do niego i zmierzył go chłodnym spojrzeniem zaciskając usta w cienką linię.
- Nie jęcz. Na misji masz być taki jak w stosunku do innych, także w stosunku do mnie. – powiedział cicho pustym głosem raniąc od niedawna pojawiające się w sercu Gaary uczucia. – To tutaj. – wskazał na brudny budynek, z którego ścian odpadał tynk, a z dachu pozostały jedynie niewielkie fragmenty. Jego wzrok ocieplił się nieznacznie, jakby przepraszając zielonookiego za wcześniejsze pouczenia. Rudy z powrotem ukrył się za maską obojętności, ale w oczach prócz pustki pozostawała radość. „Kurwa! Ja się cieszę, że on traktuje mnie jak piąte koło u wozu” – zganił się w myślach, choć podświadomie wiedział, że ta radość wynika z faktu, iż został zauważony.
Naruto także zauważył, że ciężko mu mówić do Gaary takim głosem. W ogóle czuł się przy nim jakoś inaczej. Jakby znał go od lat i tylko czekał, aż prócz wspólnych misji pojawi się przyjaźń, a z nią nowe uczucia. Bał się tego. Bał jak cholera, że gdy to już dostanie, to również straci. Nie chciał znów musieć zamknąć wszystko co czuje za murem pustki. Niestety zdawał sobie sprawę, że już za późno Shukaku zajmuje już znaczące miejsce w tym czymś, co dawniej mógł nazwać sercem. Nie wiedział jak do tego doszło. Przecież Tsunade zna dłużej i była dla niego jak babcia, której nigdy nie poznał. Mimo to znaczyła dla niego tyle co wszyscy inni… prócz Gaary. Chociaż? Czy przypadkiem nie…
- Idziemy? – rozmyślania przerwał mu natarczywy głos zielonookiego. Kiwnął potakująco głową i przeszedł na drugą stronę ulicy. Bez wahania zapukał do drzwi. Rudzielca nieco to zdziwiło. Zaciekawiła go osoba, do której blondyn nie wchodzi nie pukając. W końcu nawet gdy przyszedł dzisiaj wieczorem po niego, po prostu sam sobie otworzył drzwi. Przecież nawet do gabinetu swojej przełożonej wchodzi jak do własnego pokoju. Chociaż.. nie był pewien, jak wchodzi do swojego pokoju, więc nie mógł mieć co do tego pewności. Marzenie z dzieciństwa zaczęło się spełniać, blondyn pozwala mu dostrzec coś więcej niż zwyczajową pustkę. Lecz dla Shukaku to dalej było zbyt mało.
- Kto? – rozległ się głos zza drzwi. Dziwnie znany Gaarze głos. Przypominający o… przeszłości? Rudzielec pokręcił ze zdenerwowaniem głową. Dzieci ulicy nie mają przeszłości, albo nie chcą o niej pamiętać. Może po za niektórymi wyjątkami – tu pomyślał o Lisie i jego ojcu. „Ciekawe dlaczego niczego wcześniej na ten temat nie wiedział?” – przeszło mu przez myśl.
- Kitsune – padła krótka odpowiedź. Po czym rozległo się pośpieszne otwieranie zamków w drzwiach. „Jeny, ile ten człowiek ma w domu zabezpieczeń! Czego on się tak boi?” – włączyła się naturalna ciekawość rudzielca, lecz nie odezwał się. Cóż mimo wszystko przed Lisem czuje spory respekt. Nie to żeby był gorszy. Co to, to nie. Ale po prostu.. tak jakoś. Życiowa fascynacja blondynem odcisnęła na nim swoje piętno.
Drzwi uchyliły się i pojawiła się w nich czarna czupryna Yuury.
- Shukaku..? – wyszeptał przerażony na widok rudzielca, który zmierzył go tylko spojrzeniem i spojrzał na Naruto.
- Kitsune.. to zdrajca Suny.
- Wiem. – uciął blondyn wchodząc do mieszkania, a za nim to samo uczynił Gaara.
Znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, którego ściany wyłożone były zniszczonymi panelami. Podłogę pokrywał miękki dywan w kolorze dojrzałej wiśni. Pokój robił znacznie lepsze wrażenie niż ulica. Yuura nerwowo oglądając się za siebie otworzył jedne z drzwi również obłożonych panelami, także człowiek, który nie wiedziałby o ich istnieniu długo by szukał. Weszli za nim.
- Może chcecie coś do picia? Herbata? Kawa? – Brunet przełykał raz po raz ze strachu ślinę. Już chciał wstać i wyjść z pomieszczenia, w którym znajduje się dwoje najniebezpieczniejszych ludzi o jakich kiedykolwiek słyszał.
- Siadaj. – Padła krótka wypowiedź rudzielca.
- Mów co wiesz. – Blondyn przyłożył mu nóż do szyi. Twarz informatora zmieniła się z nerwowej na przerażoną. Gaara patrzył na te malujące się na niej emocje zafascynowany. Jednocześnie podziwiał puste spojrzenie jakim Kitsune obdarzał swojego… zakładnika?
- Nie wiem dużo! Nie zabijaj mnie! – Krzyk podrażnił wyczulony słuch Lisa. Docisnął nieświadomie nóż, a po szyi bruneta pociekła cienka stróżka krwi. Zapanowała cisza, przerywana jedynie głośnym oddechem Yuury. Naruto poruszył znacząco nożem.
- W gangu Akatsuki jest między innymi Sasori, który zdradził dawniej Sunę. – Powiedział na wydechu. – O nikim innym nie wiem. Ale słyszałem o jakimś Itackim Uchiha. Nie jestem pewien. – Mówił szybko i nie składnie. – Chyba jakiś Deidara.. bodajże kochanek Sasoriego… chyba blondyn.. ale nie jestem pewien.. gang założył chyba Madara… raczej na pewno.. nie ukrywa się z tym… jest jeszcze jeden taki morderca… Hidan? … nie wiem nic więcej. – Spojrzał błagalnie na Lisa.
Blondyn rzucił spojrzenie Gaarze.
- Miałeś z nim porachunki? – w odpowiedzi otrzymał tylko stanowcze kiwnięcie głowy. – Jest twój. – Zakończył i wyszedł.
„Uchiha.” Myśl krążyła spokojnie w głowie Naruto, gdy czekał przed mieszkaniem Yuury na swojego partnera. To nazwisko wprawiało go w melancholijny stan. I to niedawne spotkanie, które przypomniało mu o przeszłości. „Chyba będę musiał ci złożyć wizytę, Sasuke.” Uśmiechnął się do swoich myśli. Po chwili rozległ się krzyk bruneta. „Oj Yuura, Yuura… Za bardzo podpadłeś Shukaku. Zresztą i tak musiałbym cię wyeliminować. Nie powinieneś robić za podwójnego agenta.” Blondyn nie czuł współczucia, czy żalu. Śmierć była naturalną koleją rzeczy. Tylko nieliczni byli na tyle silni by przeżyć dość długo w tym świecie. Wszystko zależało także od tego, po czyjej staną stronie. Do tej pory było wiadomo – Konoha – i żadna inna możliwość, jeśli chce się być kimś. Teraz zaczyna się pojawiać alternatywa – Akatsuki – która może, ale nie musi, zwyciężyć. Zapowiadają się krwawe lata.
Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem i wyszedł przez nie rudzielec. Spojrzał uważnie na blondyna, a ten uniósł lekko kąciki warg w niepewnym półuśmiechu. Gaara odwdzięczył mu się tym samym.
- Idziemy złożyć raport, a później przerwa przed kolejnym rozkazem? – Zielonooki zagłębił się w pustej otchłani niebieskich oczu, a chore w jego mniemaniu myśli krążył zadziwiająco szybko w jego głowie. Już ustalał sobie plan gdzie pójdzie z blondynem by odpocząć przed kolejną misją.
- Nie. – To krótkie słowo zburzyło wszelkie zamierzenia Shukaku.
- Więc co robimy? – spytał z lekkim żalem w głosie. Niedosłyszalnym dla ludzi, którzy nie potrafią wsłuchać się w cudze uczucia.
- Idziemy zdać raport. – odparł Naruto trochę cieplejszym tonem, którego starał się do tej pory nie używać. – Później odwiedzimy mojego dawnego przyjaciela. – Gaara drgnął na te słowa. „Przyjaciel? Czy ktoś więcej?” Naruto zorientował się jak zabrzmiały jego słowa, jednak wolał pozostawić to tak jak jest, niż rozwodzić się tłumacząc jego relacje z Sasuke.

Powoli zbliżali się do głównej siedziby gangu Konoha. Całą drogę szli w milczeniu, każdy pogrążony we własnych myślach. Naruto zastanawiał się, dlaczego nigdy nie słyszał o tym całym Itachim, a Gaara, co łączyło blondyna z tym jego przyjacielem. Ich kroki zagłuszały jeżdżące ulicą samochody, a tłumy ludzi wracających z pracy lub idących do niej zapełniały niewielkie chodniki. Chłopcy skręcili w pustą uliczkę, by po chwili wyjść na zupełnie inną ulicę. Różnica była powalająca. Ruch niewielki, a chodniki puste. Doszli do wejścia do siedziby gangu, po drodze mijając jakiegoś żebraka, który za wszelką cenę chciał pozostać niezauważony przez nastolatków. Tacy ludzie byli dobrymi informatorami i co najważniejsze tanimi.
Po przejściu przez zabezpieczenia rudzielec podążył za Naruto w stronę gabinetu Tsunade. Blondyn pchnął lekko drzwi i wszedł od razu rzucając się na kanapę, nic sobie nie robiąc z karcącego spojrzenia blondynki, która mimo wszystko nie zwróciła mu uwagi. Gaara stanął przy drzwiach niepewny stosunków jakie łączyły tę dwójkę.
- Usiądź. – Rzucił krótko Kitsune wskazując na fotel koło sofy. Shukaku wykonał prośbę, odruchowo traktując ją jak rozkaz. Zresztą ton Lisa był rozkazujący. Jak to mówią, każdy ma swoje zboczenia, a niebieskooki nawet nie dostrzega jak brzmi jego głos.
- Czego się dowiedzieliście? – Babcia spojrzała uważnie na chłopców, zastanawiając się jak długo rudzielec wytrzyma pod tyranią Kyuubiego.
- Niewiele... – Naruto przerwał powoli zapadającą ciszę. – Jedną z ważniejszych osób w gangu jest niejaki Sasori, który dawniej należał do Suny. Yuura został wyeliminowany za bycie podwójnym agentem. – To stwierdzenie zdziwiło nieco Gaarę. Czemu blondyn nie powiedział mu wszystkiego? – A i wspominał też coś o jakimś Itachim Uchiha. – Uzumaki wyciągnął papierosa i odpalił go nie zwracając uwagi na to, że Tsunade skrzywiła się, gdy dotarł do niej zapach dymu i zaczął drażnić jej czuły zmysł węchu.
- Nie słyszałam o Uchiha o takim imieniu. – Mruknęła.
- Ja też nie – powiedział szybko Lis. – Ale znam kogoś, kto może coś wiedzieć. – Jego oczy zabłyszczały dziwnie, a obserwujący do tej pory wszystko z boku rudzielec poczuł ukłucie żalu. – Zabieram Gaarę i pójdę złożyć mu wizytę. – Zielonooki poczuł wściekłość. Najpierw wykluczają go z rozmowy, a teraz…
- Nie jestem rzeczą, żebyś mógł mnie wziąć, bez spytania o zdanie. – Powiedział dumnie, obdarzając go pustym spojrzeniem, pod którym kryła się złość. Niebieskie oczy spojrzały na niego uważnie, a ich właściciel kiwnął lekko głową.
- Przykro mi, że tak to odbierasz. – Brak jakichkolwiek uczuć, czy emocji w głosie, kłócił się z sensem wypowiadanego przez Kitsune zdania. Tsunade zawahała się nie wiedząc jak złagodzić zaistniałą sytuację. „Musisz wytrzymać Shukaku” – pomyślała.- „Może wtedy w końcu się przed kimś otworzy”
- Więc niech taka będzie wasza misja, później zdacie mi z niej raport. – Zakończyła tonem świadczącym, iż powinni wyjść, bo nie ma na nic więcej czasu.
Zrezygnowany rudzielec powlókł się za blondynem. „To już szczyt wszystkiego! Jesteśmy równi! Równi, kurwa!” – Darł się w myślach ukrywając swą wściekłość przed światem. Teraz miał ochotę zabić każdego, kto coś do niego powie. Nawet nie zauważył, że Naruto nie kieruje się w stronę wyjścia z siedziby, tylko schodzą coraz niżej.

Dotarli do podziemnego parkingu, który był zastawiony wszelkiego rodzaju samochodami i innymi pojazdami. Blondyn podszedł do szafki stojącej koło czarnego mercedesa. Wpisał szybko kod otwierający i sięgnął do parę kluczyków. Zawahał się i spojrzał na stojącego za nim rudzielca.
- Potrafisz prowadzić motor?
To pytanie trochę zaskoczyło Gaarę, ale nie dał nic po sobie poznać i jedynie kiwnął potakująco głową. Po chwili trzymał już w ręku kluczyki do czarnej Hondy. Naruto właśnie siadał na czarno-czerwoną Yamahę.
- Dokąd jedziemy? – zielonooki zadał nurtujące go pytanie.
- Najpierw do mojej koleżanki. Chyba mówi ci coś nazwisko Hyuuga? – Kyuubi spojrzał znacząco na towarzysza.
- To najbardziej wpływowy klan współpracujący z Konohą. Mogą zdobyć informacje o wszystkich. – odpowiedział Shukaku.
- Praca domowa odrobiona. – Podsumował jego wypowiedź Uzumaki.- Jedziemy.
Przemierzali szybko ulice wiecznie żyjącego miasta, by w końcu wyjechać na jedną z najbogatszych dzielnic Tokio. Tu ruch był mniejszy więc mogli trochę przyspieszyć. Zatrzymali się pod wielką willą, otoczoną wysokim murem. Za bramą stał ochroniarz pilnujący, by nikt niepowołany nie przekroczył terenu posiadłości. Rzucił okiem na Kitsune i nie pytając o nic pozwolił im wjechać.
Gdy tylko zatrzymali się przed głównym wejściem, z domu wybiegła młoda dziewczyna z długimi ciemnofioletowymi włosami. Zarumieniła się na widok Lisa próbując sklecić jakieś powitanie. Naruto rzucił jej krótkie spojrzenie, na co ona zaprzestała tych prób i przyjęła służbowy wyraz twarzy, choć rumieniec nie schodził jej z policzków. Utkwiła wzrok w ziemi.
- O co chodzi Kitsune? – spytała niepewnie.
- Musisz się dowiedzieć gdzie mieszka Sasuke Uchiha. – Spojrzał na zegarek. Zbliżała się godzina dwudziesta druga. – Masz na to pięć minut.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i po chwili zniknęła we wnętrzu domu. Blondyn oparł się o motor patrząc pustym wzrokiem w miejsce, gdzie zniknęła.
- Myślisz, że się wyrobi? – Sabaku nie mógł znieść przedłużającej się ciszy. Naruto kiwnął tylko potakująco głową nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
- Jest z klanu najlepszych. – powiedział cicho. – Oni widzą informację, tam, gdzie inni nawet by nie spojrzeli.
Rudzielec pokiwał ze zrozumieniem głową, zakładając ręce na łokcie. Po czterech minutach dziewczyna wyszła z zapisanym na kartce adresem.
- Dzięki Hinata. – Uzumaki wziął od niej kartkę. – Twój kuzyn go zna? – Spytał zauważając, że nie mieszkają zbyt daleko od siebie i zapewne chodzą do tej samej szkoły. Białooka kiwnęła potwierdzająco głową.
- Chodzi z nim do klasy, ja mam nauczanie indywidualne. – Blondyn podrapał się po karku, a jego twarz wyrażała głębokie skupienie.
- Niech się dowie o nim wszystkiego. – Powiedział po dwóch minutach milczenia. – A ty sprawdź jeszcze niejakiego Itachiego Uchiha. – Dziewczyna uniosła w zdziwieniu brwi. – Tak, ja też nie słyszałem o takim człowieku, ale zdobyłem informacje, które wskazują na to, że jednak istnieje.
Hyuuga kiwnęła głową na znak, że rozumie i wróciła do domu, a chłopcy wsiedli na motory.
„Sasuke, w co ty się wpakowałeś” – przeszło przez myśl blondynowi. W tym samym czasie rudzielec pomyślał – „Kimkolwiek jesteś, Sasuke, współczuję ci. Wmieszano cię w niezłe bagno.”


Następny rozdział pojawi się w weekend.
( Powiedzcie co o tym sądzicie, bo mnie to nie do końca zadowala.)
Serdecznie zapraszam

2 komentarze:

  1. Hej! Mi się tam bardzo rozdział podoba XD
    Może też dlatego, że jak mówiłam - uwielbiam GxN XD
    Więc wiesz!
    Fajnie rozkręca się akcja i ogólnie nieźle się zapowiada ^^ Czekam z niecierpliwością na notkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się podobało... Ładnie, estetycznie piszesz. Uwielbiam wręcz takiego Naruto. xD I Gaare. ^///^ Niah! Niah... *.* Sasu będzie w Konoha? Itachi... wpędził w kłopoty swojego małego braciszka. xD Pewnie nie wie nawet, że ma braciszka. xD Bo uciekł jak był mały z domu, nie? Czekam na nn. Potem może będzie dłuższy kom. Wpadnę tu w weekend.

    OdpowiedzUsuń