Info

To moje pierwsze przedsięwzięcie tego typu więc prosiłabym o dość łagodne komentarze, krytyka nie jest bynajmniej zła ale w ograniczonych ilościach i bez użycia wulgaryzmów. Treść może zawierać elementy yaoi więc jeśli komuś to przeszkadza niech grzecznie opuści tę stronkę bez pozostawiania zbędnych śladów. Wulgarne i obrażające właścicielkę, bądź innych użytkowników komentarze zostaną natychmiastowo usunięte.

czwartek, 11 listopada 2010

Stracone Nadzieje cz.I r.1

Znalazłam dzisiaj czas, a jutro niestety nie będę go mieć...
Więc już jest :) Tak jak obiecałam pierwszy rozdział mojego pierwszego opowiadania. Zapraszam do czytania i komentowania.
Mam szczerą nadzieję, że się spodoba :)
Trochę wcześniej niż zapowiadałam, ale jeden dzień chyba nie robi wam różnicy ;)

~~~~~~Stracone Nadzieje~~~~~~
Część I - Dwa życia
Rozdział 1 - Ciężar Pustki

Samotny chłopiec stał na środku placu. Popychany, mijany obojętnie przez wiecznie śpieszących się gdzieś ludzi. Jego tępe spojrzenie skierowane było na karetkę, której pojawienie się na zawsze zmieniło jego życie. Powinien płakać, w końcu jest dzieckiem, ale nie mógł, uczucie pustki wyparło rozpacz. Nawet nie drgnął, gdy do domu weszli kolejni sanitariusze. Ludzie zajęci swoimi sprawami nie zwracali uwagi na sytuację, która miała miejsce obok. Każdy wiedział, że życie w tym mieście nie jest bezpieczne. Codziennie ktoś umierał, każdego dnia miało miejsce tysiące wypadków, często zdarzały się morderstwa, więc ludzie przyjmowali to jak normalną rzecz. Nikogo to nie zaskakiwało. Ale chłopiec o blond włosach stojący w odległości dziesięciu kroków, od tego co się działo, był zaskoczony. Wciąż nie mógł pojąć jak to możliwe. Dlaczego dzisiaj? Dlaczego w ogóle? Nie wiedział ile stał tak w bezruchu, nie zdawał sobie sprawy, że był obserwowany. Nie mógł oderwać wzroku od niewielkiego domku, który był jego domem. Był, bo właśnie przestał nim być.
Sanitariusze wynosili z domu ciało zastrzelonego mężczyzny. Drobny chłopiec podbiegł do nich. I skierował swoje niebieskie oczy na jednego z nich. Pustka odmalowana w tej dziecięcej twarzy zabolała bardziej, niż gdyby dostrzegł łzy.
- Chcę zobaczyć ostatni raz jego twarz – powiedział cicho blondynek. Ton jakiego użył nie pasował do jego wieku, w końcu miał zaledwie osiem lat. Mężczyzna, na którym spoczęło spojrzenie dziecka chciał zabronić. Nie chciał by to wspomnienie zapadło głęboko w pamięć chłopca. Nie mógł pozwolić, by niewinność zamieniła się w nienawiść do świata. Sądził, że blondynek jest na tyle młody by w końcu zapomnieć. Ale następne słowa, zburzyły cały ten wytworzony przez mózg mężczyzny obraz. – Dajcie mi się z nim pożegnać, to mój ojciec. – Sanitariusze nie wiedzieli czemu poczuli się źle. Ton dziecka, który nie wyrażał żadnych uczuć, puste spojrzenie i chłodna obojętność na świat przeniknęły przez zmysły mężczyzn powodując większy ból niż płacz i smutek. Ciche cierpienie w głębi powodowało, iż podziwiali chłopca, jednocześnie współczując mu i pragnąć jakoś pomóc. Nie pozostało im nic innego. Mogli tylko rozsunąć zamek i pokazać twarz jego zmarłego ojca.
Blondynek spojrzał w twarz, która tyle razy się do niego uśmiechała, która codziennie witała go po powrocie ze szkoły. Ta sama, lecz jednak inna. Na początku nie wiedział co jest innego w tej znajomej postaci, te same włosy, oczy zamknięte jak podczas snu, ale.. czegoś brakowało. Dopiero po chwili gdy już trochę uporządkował myśli zrozumiał. Brakowało uśmiechu. Niby taki drobiazg, a jednak miał największe znaczenie, przynajmniej dla dziecka patrzącego w ukochaną twarz. Nie mógł wrócić do domu. Nie miał już domu, bo odeszła ostatnia osoba, która mogła mu ten dom dać. Wiedział co się teraz z nim stanie. Widział mnóstwo rówieśników, którzy kończyli tak jak on. Znajdzie się na ulicy i będzie walczył o przeżycie każdego dnia. Już nigdy nie będzie się nazywał Naruto Uzumaki. Nic nie będzie go łączyć z życiem, które prowadził do tej pory. Poczuł jak ciemna obręcz zamyka się na jego sercu niszcząc wszelkie uczucia. Odwrócił się i po prostu odszedł. Nie spojrzał za siebie, nie zaczął płakać, nie upadł na kolana z rozpaczy, nie udawał, że to nie prawda. Po prostu odszedł. Do dziś nie jest w stanie zrozumieć, czemu postąpił właśnie w ten sposób. Czy stchórzył? Nie. Po prostu nie wiedział co zrobić, więc ruszył przed siebie. Nie wiedział, że kiedyś przeszłość go dosięgnie. Nie wiedział, że to co wydawało mu się końcem stało się początkiem. Sądził, że jego niebieskie oczy zasnute mgłą już na zawsze takie pozostaną. Nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek się do kogoś przywiąże.
Szedł, mimo iż czuł na plecach wzrok sanitariuszy. Wiedział co mówią ich spojrzenia. Dostrzegł to już wcześniej. Mimo swojego wieku niezależnie od sytuacji miał niesamowity zmysł obserwacji, a teraz wiedział, że oni mu współczują, chcieliby pomóc ale nie mogą. Więc nie pozostało mu nic jak stawianie kroku za krokiem, w nową, niekoniecznie lepszą, przyszłość.

Siedem lat później.
Młody chłopak o sterczących w każdą stronę blond włosach, nieśpiesznie podążał doskonale znaną ulicą. Ciężar broni przy pasku zawsze sprawiał, że chłopak czuł się pewnie. Przez „ludzi ulicy” był szanowany i w dzielnicach przynależnych do jego gangu wszyscy czuli do niego respekt. Blondyn nie był nawet pełnoletni, swoją pozycję osiągnął ciężką pracą i doskonałymi sposobami. W niektórych budził strach. Spojrzenie jego niebieskich oczu i pustka jaka się w nich malowała sprawiało, że gdy miał kogoś wyeliminować pechowiec nawet nie marzył o tym, że chłopak okaże litość. Każdy obawiał się chwili, gdy znajdzie się w jego księdze bingo*. Jeśli ktoś dowiadywał się o tym nim blondyn go odnalazł nie próbował nawet uciekać. Wszystkie gangi znały historię, która rozegrała się gdy Lis** miał czternaście lat. Już wtedy obawiano się jego skuteczności i niezwykłej determinacji. Dziecko zaczynało być zagrożeniem. Próbowano się go pozbyć, ale wszystkie próby spełzły na niczym. Blondyn był czujny zawsze, dzięki niesamowitej spostrzegawczości dostrzegał ogony nim te zaczęły chociażby być zagrożeniem. Prócz pistoletu zawsze nosił przy sobie dwa noże. O ile zazwyczaj obawiano się broni palnej, tak gdy ktoś wiedział, że Lis na niego poluje marzył o tym by użył pistoletu. Chłopaka nie cieszyło zadawanie ludziom cierpienia. Jego twarz była jak maska, nikt nie wiedział nic o przeszłości chłopaka, ale dzieci ulicy nie miały przeszłości więc nikogo to nie dziwiło.
Tak więc dwa lata temu na liście bingo Lisa znalazł się jeden z najbardziej wpływowych osób w Tokio. Przerażony opinią chłopaka postanowił, poprosić swojego brata, który był doń niesamowicie podobny, by zajął się pewien czas jego interesami w mieście. W ukryciu wyjechał na nieoficjalną podróż na wyspy Bahama. Wystawił swojego „sobowtóra” na śmierć, by samemu przeżyć. Miał zamiar poddać się kosztownej operacji plastycznej i wrócić z innym nazwiskiem. Nie sądził, że blondyn dostrzeże niewielką różnicę wzrostu, nie wynoszącą więcej niż jeden centymetr, pomiędzy nim a bratem i zmusi go do wyznania, gdzie udał się prawdziwy cel. Chłopak czekał, a gdy obiekt przeświadczony, że nic mu nie grozi wrócił do kraju w niczym nie przypominając poprzedniego mężczyzny, wyeliminował go.
Każdy to zapamiętał i od tamtej pory gang Konoha zdobył przewagę nad pozostałymi. Nikt nie chciał znaleźć się na liście bingo blondyna, więc każdy przywódca unikał bezpośrednich utarczek z Liściem.
Niektórzy poszli za przykładem Suny i zawierali pakty z Konohą. Dzięki temu panowanie przypadało w rzeczywistości jednemu gangowi. Każda transakcja „sojuszników” była przeprowadzana za uprzednim pozwoleniem Liścia. Reputacja Lisa trzymała w ryzach wszystkie pomniejsze szajki. Nikt nie zadzierał z „władcami” miasta. Choć zdarzali się tacy, którzy próbowali przeciągnąć na swoją stronę blondyna. Wielu za plecami szeptało o nim Kyuubi – Lisi demon - i przydomek ten stał się legendą.
Naruto zmierzał w konkretnym kierunku nie zatrzymując nawet na chwilę, ale również nie śpiesząc. Zawsze się spóźniał, to był jego kolejny znak rozpoznawczy, następnym było to, że na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie idioty. Nikt oczywiście nigdy go głupcem nie nazwał. Strach zamykał usta każdemu kto choć o tym pomyślał.


*księga bingo w tym opowiadaniu to nic innego jak zeszyt, w którym Naruto zapisuje imiona/nazwiska/pseudonimy i wkleja zdjęcia ludzi, których ma wyeliminować.
**Lis/Kitsune – pseudonim Naruto Uzumakiego jaki przybrał po wstąpieniu do Konohy i rozpoczęciu życia na ulicy.

Następny rozdział pojawi się już 17.11.2010
(Możliwe, że w między czasie pojawi się OneShot-"Nie widać dna" (NarutoxSaixSasuke) )
Serdecznie zapraszam

















(Nie kopiować moja praca ;p)

1 komentarz:

  1. Mam trochę mieszane uczucia, co do tego tekstu. Pomysł jest jak najbardziej dobry, ale ogólne wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Nie chodzi mi tutaj o błędy interpunkcyjne- choć też się zdarzały, ale na to można przymknąć oko, jeśli nie psuje odbioru tekstu- ani błędy ortograficzne (nie dostrzegłam żadnego!), czy składniowe. Mam na myśli bardziej błędy logiczne i ciąg przyczynowo-skutkowy.
    Po pierwsze uważam, że dzieciak, który ma dopiero 8 lat, nie zdołałby w obliczu śmierci kogoś z rodziny (zwłaszcza jeśli była to ostatnia osoba, jaka mu pozostała), zachować taki spokój niezależnie od tego, ile przeszedł. Nawet jeśli byłby dorosły, myślę, że zareagowałby żywiej. Co prawda zaznaczyłaś w tekście, że była to reakcja niespotykana, jak na tak młodego człowieka, jednak i tak nie robi to dobrego wrażenia. Nie odzwierciedla po prostu rzeczywistości.
    Drugą sprawą jest wiek Naruto, w któruym to stał się on "postrachem osiedla". Ok, miał ciężką przeszłość, musiał sobie radzić i nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale no kurde! On ma 15 lat! 15, a nie 50. Kiedy on niby zdążył zabić tych wszystkich ludzi, którzy wcześniej już padli jego ofiarą? W jeden dzień?
    Trzecią i ostatnią już sprawą jest zachowanie Sasuke. Od kiedy to wielki pan Uchiha czegoś się obawia? Chociaż to chyba zbyt łagodne słowo, bo napisałaś, że był wręcz przerażony, co już całkowicie nie pasuje do wizerunku Sasuke, jakiego znamy z M&A. Rozumiem, że kreujesz bohaterów wedle własnego uznania, ale jeśli piszesz fanficki, to postaci muszą choć TROCHĘ przypominać te oryginalne.
    Podoba mi się to, w jaki sposób połączyłaś szczegóły występujące w anime ze swoim tekstem. Ładnie wplotłaś tam Kyuubiego, czy nawet nazwę wioski. Dobrze, że trzymasz się tego, choć, jak już mówiłam, brakuje mi tego kanonu przy bohaterach.

    OdpowiedzUsuń