Info

To moje pierwsze przedsięwzięcie tego typu więc prosiłabym o dość łagodne komentarze, krytyka nie jest bynajmniej zła ale w ograniczonych ilościach i bez użycia wulgaryzmów. Treść może zawierać elementy yaoi więc jeśli komuś to przeszkadza niech grzecznie opuści tę stronkę bez pozostawiania zbędnych śladów. Wulgarne i obrażające właścicielkę, bądź innych użytkowników komentarze zostaną natychmiastowo usunięte.

środa, 17 listopada 2010

Stracone Nadzieje cz.I r.2

Dream - Nie było w poprzedniej notce żadnej wzmianki o Uchiha, to po pierwsze. Po drugie, co do reakcji Naruto,  są dzieci nawet młodsze niż 8 lat, które potrafią tak zareagować. Zamykają się w sobie.. (Tak... jak ja gdy miałam 6 lat... ale to pomnińmy). Więc taka reakcja wcale nie powinna zaskakiwać. Co do tego kiedy miał zabić tych wszystkich ludzi.. no cóż miał na to 7 lat.... a to mało nie jest. Oczywiście mam nadzieję, że będziesz dalej komentować i cieszę się, że robisz to szczerze a nie na siłę mówisz, że super, fajnie, kawaiiiii... xD Pozdrawiam i tobie dedykuję rozdział 2.. mam nadzieję, że mój obraz Uchihy mimo wszystko ci się spodoba :)
A teraz zapraszam na kolejny rozdział:

~~~~~~Stracone Nadzieje~~~~~~
Część I - Dwa życia
Rozdział 2 - Płatek sakury*

Kruczowłosy chłopak oparł głowę o blat ławki i kompletnie znudzony rysował coś w zeszycie. Lekcje angielskiego zazwyczaj nudziły go totalnie i nie widział sensu w udawaniu, że słucha. Nie zależnie od wszystkiego był ulubieńcem nauczycieli, wybaczali mu wszystko w zamian za kilka zwyciężonych olimpiad. Chłopak nigdy nie przepadał za nauką, więc nie uczył się. Wiedza sama dostawała się do jego mózgu i zostawała zapamiętana. Wrodzona inteligencja przekraczająca próg przeciętnej czyniła z niego geniusza, za którego się nie uważał.
W szkole był uznawany za najprzystojniejszego chłopaka, więc każda dziewczyna chciała się z nim umówić, poderwać go lub po prostu z nim pogadać. Niestety jego aspołeczne zachowanie już dawno zniechęciło większość z nich. Niektóre jak Sakura Haruno uparcie twierdziły, że mogą znaczyć dla niego więcej niż inne.
Wspominając o Sakurze dziewczyna miała długie niemal do pasa włosy, zapewne nie rzucałaby się tak w oczy, gdyby nie jeden jakże wielki szczegół. Otóż młoda Haruno farbowała włosy na różowo, nikt nie pytał dlaczego, krążyło wiele plotek, lecz nikt nie był choć po części bliski prawdy. Nikt z wyjątkiem owego chłopaka o nieprzyjemnym spojrzeniu. Nazywał się Sasuke Uchiha.
Szkoła do której chodził Sasuke była najdroższą szkołą prywatną w Tokio. Mimo to wagary zdarzały się mu nader często. Profesorzy nie mieli mu tego za złe, niektórzy nawet nie wpisywali mu nieobecności. Jego zwycięstwa i oceny dawały mu opinię, której nie byłby wstanie zepsuć, nawet podpalając szkołę.
Jednakże od paru miesięcy nastolatek był widywany w szkole tak rzadko, że traktowano go jak gościa w klasie, nie ucznia. Jednym z powodów, iż przychodził zaledwie na kilka sprawdzianów i całkowicie unikał lekcji, które dzięki olimpiadom miał już zaliczone, była wyżej wspomniana osoba, o różowych włosach.
Głowa pokryta kruczoczarnymi postawionymi na żel włosami, należąca oczywiście do Sasuke, nieznacznie odwróciła się w stronę uchylonego okna. Spojrzenie jego czarnych jak noc oczu padło na drzewo rosnące w parku szkolnym. Pąki kwiatów japońskiej wiśni zaczynały rozkwitać, pokazując światu swe kolory. Wiosna zbliżała się szybciej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Pierwszy rok w tej szkole nie przyniósł brunetowi o niej dobrego zdania. Wiecznie zmuszany do rozmów i nękany przez dziewczyny miał jej całkowicie dość i z utęsknieniem oczekiwał chwili, w której zaczną się wakacje. Wiedział dlaczego jest tak traktowany przez rówieśników i starszych uczniów. Jego nazwisko nadal budziło respekt, choć świetność firmy jego ojca już dawno przeminęła.
Za oknem podmuch wiatru zerwał płatek niedawno rozkwitniętego kwiatu. Biały niczym śnieg wirował zgodnie z podmuchami tańczącego wiatru. Sasuke patrzył na to pustym wzrokiem. Wydawało mu się, że gdzieś już przeżył podobną chwilę. Wspomnienie stało się tak żywe, że słyszał jeszcze kołysankę mamy, którą co dzień śpiewała mu przed zaśnięciem.

Mały chłopiec w wieku zaledwie sześciu lat leżał już przygotowany do spania. Jego czarne włosy mocno kontrastowały z białą pościelą, a równie czarne głębokie oczy patrzyły z ufnością na kobietę siedzącą przed nim. Matka spojrzała na syna z miłością. Po ucieczce z domu jej pierwszego syna załamała się. Gdy na świat przyszedł Sasuke starała się robić wszystko, tak by nie stracić go jak Itachiego. Wyciągnęła dłoń i lekko musnęła włosy dziecka. Uśmiech jaki zagościł na małej twarzy dodawał jej sił każdego dnia. Czuła żal do swojego męża, że po ucieczce pierworodnego zamknął się w sobie i unikał wszelkiego rodzaju spotkań z synem. Wiedziała, że boi się znów zostać zraniony, że nie ma odwagi by stworzyć tak niepewną więź. Lecz mimo wszystko miała do niego żal.
Matka zaczęła śpiewać kołysankę, którą śpiewała specjalnie dla niego. Ułożyła ją, gdy chłopiec przyszedł na świat.
Malutki mój Sasuke-kun, śpij już oczka zmruż
Słońce śpi, gwiazdy na niebo wchodzą już
Strzec będą cię, gdy do snu utulisz się

Księżyc swym okiem jednym dziś
Ukołysze cały światek twój
Więc śpij, wiatr ci melodię gra
Do tańców zaprasza w snach...
Chłopiec słuchał, patrząc jednocześnie jak za oknem wirują płatki sakury. Ich taniec przypominał wolno mijający czas. Nim dotknęły ziemi, on już spał.
Obudził się w pierwszej chwili pragnąc pognać niczym wiatr na wzgórze, gdzie wczoraj poznał nowego kolegę. Chłopca o blond włosach, który zawsze się uśmiechał. Nie rozumiał czemu. Dzieciak ów potrafił śmiać się nawet gdy biegali, a on potknął się i zdarł całe kolano. Sasuke podziwiał go. Wiedział, że rana boli, bo nawet pojawiły się krople krwi, a z oczu chłopczyka leciały łzy, lecz mimo to śmiał się, a w jego spojrzeniu czaiły się iskierki radości zarażające wszystkich niczym niezwykła choroba szczęścia. Naruto, bo tak nazywał się nowy kolega Uchihy, nie dało się nie lubić. Nie ważne w jakim było się wieku, on potrafił zauroczyć każdego w sposób nie do końca pojęty przez ludzki umysł, a tym bardziej umysł małego chłopca jakim był Sasuke. Znali się zaledwie parę godzin, a czuli jakby byli braćmi. Rywalizowali we wszystkim i mimo, iż brunet zwyciężał, radosne iskierki szczęścia nie opuszczały oczu blondyna nawet na chwilę.
Jednak minęły dwie godziny nim młody Uchiha zyskał zgodę na wyjście. Pobiegł w miejsce, gdzie się umawiali. A tam na huśtawce zastał płaczącego kolegę. Ból jaki zobaczył w jego oczach zapamiętał na zawsze. Nie wiedział co powiedzieć, lecz chłopiec uprzedził go.
- Moja mama – mówił szlochając. – ona... ona nie żyje. – Smutek zawarty w głosie zazwyczaj uśmiechniętego Naruto, był jak nóż wymierzony prosto w serce małego Sasuke. Nie wiedział co zrobić. Co powiedzieć. Ta scena przytłoczyła go, była zbyt ciężka jak na jego drobne barki. Nie wiele myśląc uciekł.

Nigdy już później nie widząc przyjaciela. Dowiedział się, że wraz z ojcem wyprowadzili się do Tokio. Nie wiedział, czy chęć odnalezienia dawnego „brata” była jedną z powodów, dla których nie przeciwstawiał się ojcu chcącemu wysłać go do tej właśnie szkoły.
Odwrócił wzrok od płatku sakury, odcinając tym samym od wspomnień. Minęło już dziewięć lat, powinien zapomnieć, był przecież wtedy małym dzieckiem. Wiedział, że niezależnie od wszystkiego jego przyjaciel na pewno się zmienił. Miał tylko nadzieję, że na lepsze.

* sakura- japońska wiśnia, nie chodzi tu o imię (przyp. autora)

Następny rozdział pojawi się dopiero 01.12.2010 gdyż nie widzę zainteresowania moim blogiem.
(Możliwe, że dodam jakiegoś oneshota w między czasie, ale pewności nie ma :) )
Serdecznie zapraszam

5 komentarzy:

  1. Na początek powiem, żebyś nie zrażała się brakiem zainteresowania. Zanim ludzie Cię znajdą, to zapewne trochę zleci.
    Teraz tekst. W przeciwieństwie do Dream, nie byłam zdziwiona reakcją Naruto na śmierć bliskiej osoby. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić jak się zachowamy w różnych momentach życia. Każdy może zareagować inaczej na ten sam problem. Jeden się rozpłacze, drugi będzie wrzeszczał, a trzeci zamknie się w sobie. Bardziej mnie zszokowało, że nikt nie zainteresował się małym dzieckiem po śmierci rodzica. Sanitariusze stojący obok pozwolili mu odejść. No ale, gdyby nie pozwolili, to by nie było tematu ;) Więc porzućmy to.
    Jeszcze słowo o dzieciach. Również są różne. Syn mojego znajomego od momentu jak zaczął mówić, było to około 1,5 roku, nie zachowywał się jak na dziecko przystało. Jego tok rozumowania, sposób mówienia, podejście do spraw życiowych wszystkich zadziwiał. Wyglądał wręcz nienaturalnie, nie pasowało to, do tak małego dziecka. I również jak Sasuke w drugim rozdziale, jest geniuszem. Tak naprawdę nie musiałby wiele się uczyć, żeby kończyć swoje szkoły z dobrymi wynikami, ale ucząc się doszedł bardzo daleko.
    Co do rządzenia w wieku 15 lat, hm, jakoś też się nie dziwię. Spędziłam trochę czasu w Szkocji i patrząc na zachowanie dzieci, które mają DOMY i RODZINY włos stawał mi na głowie. Masakra! Małoletnie gówniarze w takim właśnie wieku 7-12 lat z flaszkami, fajkami, podpalające pustostany, rzucające różnymi rzeczami w przejeżdżające ulicą samochody, skaczące w nocy na dachu przystanku (ten delikwent miał nie więcej niż 8 lat), dach nie przeżył. I wiele, wiele innych atrakcji. Przy czym nie mówię, że wszystkie dzieci oczywiście ;) Wcale mnie więc nie dziwi fakt, że ośmioletnie dziecko, które trafiło na ulicę pod skrzydła mafii wyrosło na takiego bandziora.
    A w sprawie obaw Sasuke, to Dream chyba nie doczytała, że obawiał się Itachi i dlatego podstawił swojego brata. A tak w ogóle, to nie padło nazwisko i my się tylko domyślamy, że tymi podobnymi braćmi byli Uchiha ;) Jeśli to byli oni, to ciekawe czy Naruto poznał w Sasuke kumpla z dzieciństwa.
    Ależ się rozpisałam. Mam nadzieję, że jasno i konstruktywnie ;)
    We mnie masz już czytelniczkę, będę czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę wena.
    Daimon :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z powyższym opisem :D Masz talent do pisania i jak najbardziej powinnaś go rozwijać :D Daimon ma rację, że minie trochę czasu zanim Cię znajdą, sama, szczerze powiedziawszy, trafiłam tu przez przypadek, ale jestem szalenie zadowolona, że powstał kolejny blog z tym parringiem. Bardzo podoba mi Twoja koncepcja przedstawienia losów tej dwójki. Mam nadzieję że nie zrezygnujesz zbyt szybko ^^ Czekam na kolejną notkę i życzę weny :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmmmmm... Przeczytałam główne opowiadanie jak i oneshot. Muszę się trochę zgodzić z Dream, to było trochę nie naturalne,choć sama nie byłam lepsza. Nie należę do osób zbyt wrażliwych, więc mogłam przymknąć oko na oziębłość Naruto, ale na jego drogę na szczyt już nie. Była to dla mnie mega abstrakcja. Albo Naruto w Twoim fiku jest maszyną pozbawioną wszelkich uczuć, albo magiem. xD Wole to drugie. xD
    oneshot był dla mnie jednym wielkim chaosem. Tematyka była jak najbardziej ciekawa, ale to nie mój poziom. xD Może po prostu nie przepadam za gatunkiem pamiętnika. Dziwne to i jakoś nijakie.
    Co do nowego partu...
    Krótki w porównaniu do poprzedniego. Mało się dzieje, właściwie to nic się nie dzieje. Mamy przedstawienie Uchihy. I standardowe spojrzenie na Sakurę xD. Pisać, to piszesz dobrze, niem Mogę się czepiać, jednak przydałoby się więcej treści, a raczej akcji. xD Żądam jej!
    Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, nawiązując do komentarza Daimon - nie zrażaj się brakiem zainteresowania. Byłaś u mnie (naruto-sasuke-yaoi-yuri. blog.onet.pl) więc wiesz, jak to wygląda... Uszy do góry ;-) Fajna historia, tylko strrasznie smutna, chlip... No ale każdy pisze co mu się podoba. Trzymaj się
    Do_ris

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam,że twój blog jest bardzo interesujący. Chciałam powiedzieć, że bardzo podobają misię historie o paringu narusasu w realnym świecie. Tematyka bardzo mi odpowiada i mam nadzieję, że wena Cię nie opuści:) Życzę wielu pomysłów i chęci do tworzenia następnych części.
    Pozdrawiam aga18tkaaa

    OdpowiedzUsuń